Góra leży na końcy Geriangerfjord, czyli jednego z najpiękniejszych i malowniczych fiordów w Norwegii, polecam z całego serducha przejażdżkę drogą z Loen do Geiranger, widoki zapierają dech! <3
Nibbevei to prywatna płatna droga, tylko tą dostaniemy się na szczyt i kosztuje nas 200 kr za auto. Jeszcze niedawno wjazd kosztował nas 100 kr i takie mylne informacje możecie nadal znaleźć w sieci, także dobrze jest sprawdzić odnawiane źródła i nie zaskoczyć się niemile podczas płacenia 🙂 Dorga ta zwykle pokryta jest śniegiem, więc sezon trwa tylko od 15 czerwca do 15 sierpnia w godzinach 9:30-16:30, ale to jest zależne od pogody, jeśli jest bardzo zła, nie otwierają bramki, więc trzeba zawsze sprawdzić 🙂
Więcej informacji znajdziecie na stronie dalsnibba.no
Wielu sportowców decyduje się na wbiegnięcie lub wjechanie rowerem z pobliskiej wioski, długość trasy to tylko 21 km, ale całość to droga pod stromą górę, więc wyczyn jest na miarę wyróżnienia, dlatego też organizowane tu są coroczne zawody rowerowe. Za pierwsze miejsce wyznaczono nagrodę pieniężną 5000 kr, za drugie 3000 i za trzecie 2000, ale za każdy najlepszy czas dostaje się bonus w wysokości 10000 kr! Warto poćwiczyć i zdobyć podwójną nagrodę za wygraną i miano bohatera rekordowego czasu! 😀
Ale trenować trzeba długo… Chociaż jeśli pomyślę, że zbudowanie jej trwało aż 17 lat i biedni robotnicy w latach przedwojennych nie mieli takiej technoligii jak teraz, my powinniśmy tam dosłownie wskoczyć bez żadnego problemu! ;D
Czas otwarcia spektakularnej sempertyny został przełożony o prawie 10 lat z powodu wybuchy II Wojny Światowej na dzień 18 lipca 1948 i było warto czekać, rocznie przejeżdża nią ok 200 000 turystów! Widoki są przepiękne, a najlepszy fakt jest taki, że z góry jadąc przez Geiranger dojedziemy do najsłynniejszej krętej drogi na świecie, czyli dokładniej Trollstigen, trasa ta nosi nazwę Golden Road i łączie liczy sobie prawie 100 km! Po drodze mam kilka punktów widokówych, gdzie warto się zatrzymać! Są nimi oczywiście taras widokowy w Gerianger, a dokładniej dwa z obu stron miasteczka; Flydalsjuvet i Oernesvingen – Eagle road, te dwa miejscsa są musowe do zobaczenia, ale opisałam je w moim innym blogu, Geiranger 🙂
I tutaj też dobra rada, ponieważ przez całą długość trasy od Geiranger do Eidsdal, a dokładniej Vallsdal, bo przepłynąć trzeba probmem, nie znajdziecie żadnej stacji benzynowej, a liczba zakrętów spowoduje spalanie wyższe niż zwykle, warto zatankować wcześniej bak! My mięliśmy tutaj sporo stresu ;D